7.11.2013

I wiem, że mogę, wiem, że mogę!

Udało się! Po trzech tygodniach bezrobocia dostałam pracę. Robię to co chciałam robić w Polsce, czyli sprzedaję telefony. Praca fajna, przyjemna, na 5 osób pracujących w salonie jestem jedyną Polką, czyli podszkolę angielski. Najfajniejsze jest to, że salon jest otwarty najpóźniej do 19, więc wieczór mam dla siebie. Mam pół roku okresu próbnego, podczas którego mogą mnie zwolnić jak im się tylko nie spodobam, ale nie dopuszczę do tego. I co najważniejsze-jestem prawdziwą szczęściarą że pracę znalazłam dłużej niż na okres świąteczny :)

Co poza tym? Trochę mi się przestało ćwiczyć. Naprawdę, nie wiem co się dzieje, ale nie mam siły. Może to ta przebrzydła irlandzka pogoda? Po prostu obydwoje cierpimy na niechcemisiezm. A nasze rybki-na fochizm.

Byliśmy w Cork w sobotę i niedzielę. Wyjechaliśmy koło 12 w sobotę, wróciliśmy w niedzielę wieczorem. Mimi udawała że śpi, Roman udawał że się zaplątał w roślinkę. Odwrócił się tyłem do nas i foch! Jak babcię kocham, w życiu nie widziałam tak obrażonych rybek ;) Ciekawe, co odwalą jak polecimy na urlop :)

Także wszystko się układa lepiej niż myślałam. 

Kocham swoje życie ;)

1 komentarz:

  1. Gratuluję nowej pracy ;) A rybki się poobrażały i po robocie :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za chwilę poświęconą na komentarz! :)